Niska wykrywalność nowotworów kobiecych oraz wysoka umieralność z ich powodu niechybnie świadczą o tym, że Polki zbyt rzadko odwiedzają gabinety ginekologicznie. Dlaczego? Jaka jest nasza postawa wobec badań i czym zastępujemy korzystanie z usług lekarza? Zapraszamy na nasz raport, będący zestawieniem kilku ważnych, polskich badań.
Polka u ginekologa – jak często?
Częstotliwość wizyt u ginekologa to jeden z tych aspektów, w których teoretyczna wiedza daleko odbiega od praktyki. Szczegółowe informacje na temat tego, jak często wybieramy się do lekarza ginekologa przedstawia poniższy wykres:
Źródło: „Bezpieczny Fotel” Raport Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton, 2014
Zdecydowanie dobrą wiadomością jest fakt, że większość kobiet odwiedza ginekologa regularnie. Jeżeli jednak zsumujemy pozostałe dane – okazuje się, że aż ¼ Polek pojawiło się w gabinecie ginekologa raz w życiu albo nawet nigdy nie odbyło takiej wizyty. W przełożeniu na liczbę kobiet uzyskujemy porażające wartości.
Kolejnym nasuwającym się pytaniem jest to o postawę wobec badań – poniższy diagram w pewnym stopniu wyjaśnia powody, dla których panie unikają wizyt u ginekologa:
Źródło: „Bezpieczny Fotel” Raport Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton, 2014
Źródła niechęci do badań ginekologicznych
Dlaczego u tak dużej liczby kobiet wizyta u ginekologa to „zło konieczne” i jakie czynniki powodują, że panie wolą ryzykować swoje zdrowie, niż udać się do lekarza?
Raport „Bezpieczny Fotel” jako jedną z przyczyn wskazuje odmowę skierowania na badania przez lekarzy ginekologów, co może rodzić wrażenie, że są to wizyty bezcelowe. Konkretne liczby wskazują, że aż 8,3% kobiet spotkało się z odmową przepisania badań krwi, hormonów i moczu, 6% – cytologii oraz 5,6% – badania piersi.
Osobnym problemem jest odmowa wydania recepty na środki antykoncepcyjne – przy czym chęć uzyskania takiej recepty jest dla wielu kobiet jedynym celem odbycia wizyty ginekologicznej. Według sondażu „Współczesne kobiety i antykoncepcja” (przeprowadzanego w ramach kampanii „Wakacje na okrągło”), aż 9% kobiet spotkało się z sytuacją, w której lekarz odmówił przepisania recepty na środki antykoncepcyjne. Wynik ten jest szokujący.
Odmowa badań przez lekarza to oczywiście nie jedyny powód, dla którego kobiety unikają wizyt u ginekologa. Na inne przyczyny wskazuje poniższy wykres:
Źródło: „Dlaczego Polki nie robią badań cytologicznych”, W-wa, IV 2011, na zlecenie firmy Siemens
Oddzielnie należy podjąć temat braku dostępności do wizyt w momencie, gdy są one najbardziej potrzebne. Według raportu o dostępności usług z zakresu zdrowia reprodukcyjnego w Polsce (Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, czerwiec 2010) zdarza się, że czas oczekiwania na wizytę u lekarza ginekologa w ramach NFZ bywa absurdalnie długi. Wynosił od 9 dni w Opolu do 66 dni na Śląsku, zanotowano jednak także takie rekordy, jak 404 dni oczekiwania (Oleśnica).
Odpowiedzialnością za unikanie wizyt u ginekologa należy także obciążyć brak stosownej edukacji wśród młodych dziewcząt. Niewystarczająca albo wręcz znikoma ilość zajęć na ten temat skutkuje następnymi danymi:
Źródło: „Współczesna Seksualność i Nowoczesna Antykoncepcja Polaków 2014” w ramach akcji „Wakacje na okrągło”
Polki chodzą do ginekologa stanowczo zbyt późno – wiele z nich rozpoczyna współżycie już po 15 roku życia, bez uprzedniej konsultacji lekarskiej ws. doboru metod antykoncepcji.
Efekty i wnioski
Panie, które są niezadowolone z opieki ginekologicznej świadczonej w ramach NFZ, coraz częściej sięgają po pomoc specjalistów świadczących swoje usługi odpłatnie:
Źródło: „Bezpieczny Fotel” Raport Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton, 2014
Aż połowa Polek, które decydują się na wizytę u ginekologa, wybiera prywatny gabinet. Tak wielki odsetek to oczywista informacja, że świadczenie usług w ramach NFZ jest zdecydowanie niesatysfakcjonujące. Problem polega oczywiście na tym, że wiele kobiet nie posiada środków, aby korzystać z prywatnych usług ginekologów. Panie te często wolą zrezygnować z wizyt w ogóle, niż wyjść naprzeciw swojej niechęci.
Jako, że Polki unikają wizyt u ginekologa, uzupełniają braki wiedzy u innych źródeł. Z raportu „Współczesna Seksualność i Antykoncepcja Polaków” sprzed dwóch lat wynika, że młode kobiety szukają informacji o antykoncepcji przede wszystkim w Internecie, w drugiej kolejności – u znajomych i przyjaciółek, lekarz ginekolog jako źródło wiedzy plasuje się dopiero na trzeciej pozycji.
Unikanie ginekologa skutkuje także korzystaniem z niewystarczająco skutecznych metod antykoncepcji (i wiarą, że metody te są skuteczne). Z badań z 2014 roku wynika, że aż 36% kobiet stosujących antykoncepcję jako jej metodę wybiera stosunek przerywany albo tzw. „kalendarzyk”.
By wizyta stała się oczywistością
Patrząc na powyższe dane, można pokusić się o twierdzenie, że sytuacja Polek w omawianym kontekście nie jest „tragiczna”. Kiedy jednak przełożymy procenty na konkretne liczby, uzyskujemy szokujące liczby, za którymi stoją nieplanowane ciąże i choroby wykryte zbyt późno, by ocalić życie. Dopóki nie zmieni się edukacja w Polsce oraz jakość świadczonych publicznie usług, każdy kolejny raport będzie równie przygnębiający.